Falowe zakończenie roku

Kończący się 2022 rok dawał nikłe nadzieje na wystąpienie zjawisk ,które są charakterystyczne dla tej pory roku.Jesień też nie była za ciekawa kilka dni spędzone na Żarze i to wszystko. Zmiany te pozytywne zaczęły się dokonywać pod koniec grudnia. Wtedy Europa dostała się pod wpływ działania niżów atlantyckich w strefie działających górą prądów strumieniowych. Zapisze się to na długo temperaturami ,które jakoś nie pasowały do tej pory roku. Klimatolodzy biją na alarm bo zanotowany rekord temperatury przewyższa ten poprzedni o … 5.1 stopnia co jest przeskokiem prawie astronomicznym. Taka masa powietrza napływająca z kierunków południowych daje nadzieję na wystąpienia zjawisk orograficznych. Wszystkie te składowe zaczęły pasować do siebie więc wypadało wyruszyć do Mikulowic . Vlasta zarezerwowała strefy falowe ,a my pojawiliśmy się wieczorkiem by poskładać szybowce . Rano 28 grudnia byliśmy na starcie skąd zaczęły się loty. Pierwszy lot w tym miejscu pokazał ,że to fala . Tarmosiło na holu niesamowicie tak że resztki wybudzenie było szybkie. Po dotarciu w miejsce pierwszych rotorów wyczepienie i nabieranie wysokości.

Noszenia falowe były dość zdecydowane więc nabór wysokości był dość szybki . Rotory zostały w dole ,a my w otoczeniu chmur soczewkowatych. W tym dniu przygotowanie do takich lotów miało decydujące znaczenie bowiem pomimo dość wysokiej temperatury na ziemi tam wyżej była zupełna arktyka . Temperatury dochodziły do – 30 stopni to jeden czynnik była też duża wilgotność która objawiała się solidnym szronieniem kabiny.

Czas w takiej scenerii zupełnie inaczej biegnie zwłaszcza ,że niedosyt latania falowego był ogromny. Instalacja tlenowa działała komfort termiczny zapewniały grzejące buty i zostało delektować się widokami na zewnątrz.

Odwiedziliśmy stare sprawdzone miejscówki z Bielawą na czele ,która potrafi wygenerować solidne noszenia. Pomimo porannego startu dzień powoli zaczynał się kończyć co było widać po kolorze słońca i chmur.

Zachody słońca oglądane z tej wysokości są niesamowite zawsze to lubiałem . Dzień o tej porze roku jest niesamowicie krótki ,ale i tak szwendanie się po niebie trwało ponad 7 godz . Zachodzące słońce zmuszało powrót na ziemię .

Lądowanie o zachodzie po spędzeniu ponad 7 godz w towarzystwie cudownego zachmurzenia. To żeśmy byli już na ziemi nie kończyło teatru na niebie bowiem on trwał dalej. Wiatr dalej pohukiwał i dawał nadzieję na jutrzejszy kolejny dzień

Nocleg na lotnisku w Mikulowicach poranna pobudka bowiem to co na niebie już czekało na nas. Od samego rana widoczna ogromna soczewka dawała nadzieję na kolejny fajny dzień. Szybki start i już jesteśmy w magicznym świecie przelewającego się wiatru przez łańcuchy górskie.

Hol już spokojniejszy i po wyczepieniu szybka jazda do góry w noszeniach sięgających 4m/s . Czwartek był trochę inny z wybudowanych struktur chmur sypało śniegiem , który powodował spore ograniczanie widzialności ,ale tez ciekawe zjawiska optyczne

Noszenia sięgały wysoko trzeba było się pilnować by nie przekroczyć górnej wysokości stref falowych . Układające się pola umożliwiały dalekie rajdy wzdłuż fajnie zaznaczonych soczewek.

Efekt tego dnia to kolejne spędzenie 7 godz w rozrzedzonym powietrzu i przeleciane 535 km . Dwa dni latania złagodziło jakoś głód falowego można powiedzieć uzależnienia. Super kameralne latanie w dość wąskim gronie chyba powoli przekonałem naszego prezesa do tych lotów bo widać się nieźle wkręcił. Rysiek na swoim DG 500 pokazywał kolejnym zainteresowanym to ciekawe zjawisko od kuchni. Tak się kończył 2022 rok w otoczeniu zjawisk falowych. Rok się kończył ,ale zaczynał się kolejny.

Po wieczornym Sylwestrowym spotkaniu szybko do domu bo gdzie spędzają czas nawiedzeni piloci w Nowy Rok ?

To już drugi raz gdy udaje się sezon otworzyć w Nowy Rok w objęciach fali. Spokój na lotnisku obserwacja ptactwa które chyba też leciało w rejon noszeń falowych .

Hol spokojny silne noszenia widzialności były takie ,że na południu majaczyły zarysy Alp. Po nabraniu wysokości lot jak zwykle po Sowich w Stronę Bielawy.

To dobre miejsce do dalszego lotu. Po nabraniu wysokości do 5200 m postanowiłem odwiedzić Karkonosze. Początkowo wszystko szło dobrze lot do Wałbrzycha był bezproblemowy mając jeszcze prawie 4000 m wydawało się ,że osiągniecie rejonu Śnieżki niczym nie grozi. Jak to już nie raz pisałem teraz doświadczyłem tego ,że wszelkie obliczenia nawigacyjne można w takich warunkach schować do kąta. Ułożenie pól falowych spowodowało że wpadłem w solidne duszenie i leciałem pod wiatr prawie 80 km/h . Cały zapas wysokości sie stopił bardzo szybko , powrót był wątpliwy więc zostało lecieć do Jeleniej Góry. Ta opcja wydawała się najbezpieczniejsza w tych warunkach choć i dolot do lotniska stał pod znakiem zapytania. Przelatując nad Rudawami bardzo solidnie mnie wytrzepało co tylko uzmysławiało siłę wiatru przy ziemi. Mając w tyle głowy lądowanie w terenie w takich warunkach leciałem po Górach Kaczawskich przy których było trochę pól i pojawiał się lokalnie żagiel który przenosił mnie w okolice lotniska .

Po lądowaniu miałem jeszcze wysokie tętno choć czasu na powrót do normalnego było sporo zanim Tomek z Mikulowic do mnie przyjechał. Oczekiwanie na transport skracał Zbyszek Oborowski który był do końca i pomógł zmontować szybowiec. Pierwszy lot od paru lat gdzie start nie pokrywał się z lądowaniem. Wrażeń sporo w domu byłem grubo po północy.Tak minął Nowy Rok i pierwsza fala . Patrząc wnikliwie w prognozy wypatrzyłem kolejną możliwość polatania na fali 4 stycznia. Procedura zamówienia stref i holownika była pozytywna więc nie pozostało nic innego jak jechać. Montaż poranny szybowca po lądowaniu wcześniejszym w Jeleniej i jesteśmy na starcie. To już inny rodzaj warunków zapowiadali pod koniec dnia przejście frontu i opady ,ale cały dzień przed nami.

W tak zaznaczonej strefie rotorowej nie ma problemu określić położenia noszeń . Fajnie nosiło ciepło nie było ,ale to nie nowina . Wiatr za to był dokuczliwy bo wiał czasami do 90km/h .

Noszenia były w rejonie Pradziada ,który nawet dał się zauważyć bo w ostatnich dniach był szczelnie zakryty chmurami. W ciągu dnia chmury od zachodu zaczęły coraz gęstnieć i padający obficie śnieg poważnie ograniczał widzialność.

Dzień się kończył a strefa opadów się zbliżała więc nie pozostało nic innego jak lądować. Samo lądowanie jednak w warunkach dość trudnych z turbulencja solidną.

Podsumowując cztery dni falowe na przełomie roku złagodziło głód falowy wylatane w tych warunkach ponad 25 godz to może dobry prognostyk na kolejne wyprawy . Szybol stoi w hangarze w Mikulowicach i czeka na kolejną odsłonę .

Loty chmurowe – wstęp

Po zimowej przerwie i ekscytacji w postaci lotów wysokościowych czas na zmianę. Loty falowe zastąpią termiczne w powstającej konwekcji. Wybudowane chmury cumulus pobudzają wyobraźnię , zwłaszcza gdy nabieranie wysokości kończymy jeszcze przed dojściem do jej podstawy.

Nierzadko w naszych szerokościach wysokości robocze w których chmura “pracuje” są większe od wysokości jej podstawy. Tyle “dobra” się marnuje – oby ten stan zmienić postaram się w tym cyklu przedstawić i przybliżyć specyfikę takiego latania.

Czy latanie w chmurach do czegoś nam jest potrzebne ?? Można przewrotnie spytać czy latanie w ogóle do czegoś jest potrzebne i nie rozpatruje tego jako sposobu przemieszczania się. Osobom zarażonym dla, których już ratunku nie ma znakomicie poszerza spektrum doznań i wiary we własne umiejętności. Podobnie zresztą jak w przypadku akrobacji. W drodze ewolucji naszych programów szkolenia i wymagań stawianych w przypadku latania w trudniejszych warunkach np. na fali loty chmurowe …znikły. Powodów zanikania tej aktywności jest trochę więcej . Wykruszająca się by nie powiedzieć prawie zupełna luka w postaci instruktorów , którzy potrafią to robić. Do tego dochodzą dodatkowe wymagania , które należy spełnić by można było legalnie latać w chmurach. Pewnym wybawieniem w tej sytuacji było wejście FCL , które przewiduje taką aktywność bowiem nasze rodzime już by dawno najchętniej wymazały taką działalność bo … niebezpieczna.

Jednym z utrudnień była potrzeba stworzenia i wydzielenia przestrzeni na prowadzenie takich lotów. Zapis formalny – szkolenie praktyczne musi odbywać w wyznaczonym TRA zgodnie z zasadami PAŻP. Loty należy wykonywać w strefach lotów chmurowych lotniska /lądowiska bazowego lub zapasowego , spełniające warunki – zgodnie z ORA.ATO 140 oraz AMC1 ORA.ATO 140.

Strefa jest czas by pojawiła w wykazie aktywności na dany dzień. Aktywna strefa to nie wszystko – potrzebny jest odpowiednio przygotowany szybowiec ten etap też za nami. Uzupełnieniem tego wszystkiego jest zatwierdzony program wg , którego będzie prowadzone szkolenie.

Przedstawiłem tu zakres i cel szkolenia , oraz wymagania dla pilotów chcących uzyskać takie uprawnienia. Jak widać wymagania nie są za wysokie …

Podobnie jest z ilością i czasem lotu. Tu ważniejszy jest jest pkt 3.1.4 dochodzenie to takich tolerancji może być troszkę trudniejsze i dłuższe w czasie.

Kończąc ten wstęp zaznaczam że to szkolenie nazywa się – LOTY CHMUROWE celowo to powiększyłem. Nie obejmuje on nauki krążenia w kominie termicznym. Niejednokrotnie latając termicznie z pilotami widzę brak prawidłowego krążenia praca sterami bardziej przypomina pracę wiosłami w kajaku . Cały czas jakieś niepotrzebne ruchy sterami , a już o sterowaniu metodą podwójnych ruchów to u nielicznych. Uruchomcie swoje zakrętomierze i sprawdźcie czy tak potraficie jak na rysunku. Zapewniam że to o wiele trudniejsze jak kręcenie kwargli przy jednoczesnej pracy wszystkimi sterami. Konsekwencją jest szybkie sprawdzenie czy Puchacz osiąga VNe . Zapewniam, że tak i ma ochotę na więcej niestety.

Z czego składa się chmura Cu : z podstawy z chmury właściwej i wierzchołka. Ten cykl ma przybliżyć możliwość spotkania się z wszystkimi elementami. By nie był to monolog mój w komentarzach choćby w “szybownikach” sugerujcie co powinno się pojawić. Podzielił bym to na kilka odcinków podobnie jak loty falowe. Loty w chmurach są wymagające ale dające dużo frajdy nie wspominając o widokach , które im towarzyszą. Zainteresowanych wsadzeniem głowy w chmury kontakt do mnie zbigniew.kunas@gmail.com lub 607209536

Falowy suplement

Nad naszymi głowami coraz częściej będą się pojawiać chmury konwekcyjne.Wszyscy wygłodniali latania tęsknie będą ich wypatrywać. Namiastkę takiego nieba dała pogoda nam dzisiaj 12.02.2019.

Aura powiedziała sprawdzam w dniach 9 -10.02 strojąc niebo niesamowitymi układami chmur soczewkowatych. Efekt był taki, że nikt nie wykorzystał tego super układu. Zwłaszcza niedziela od rana poddawała wrażliwych ciężkiej próbie. Niestety na przedwiośniu może się tak zdarzyć, że nie ma z czego wystartować.Topniejący śnieg uniemożliwia bezpieczny start. W poprzednich opisach sygnalizowałem zagrożenia jakie można spotkać w typowych warunkach jakie wykorzystujemy. Spróbuję kończąc temat falowy je opisać. Warunki w jakim powstaje zafalowanie zwłaszcza te niżowe mogą dostarczyć sporo wyzwań.

Zanim znajdziemy się w laminarnym falowym noszeniu czasami droga do niego może być … wyboista. Możliwość wykonania holu w pole falowe czasami jest wąskim gardłem w takich lotach. Ograniczenia warunków użytkowania samolotów , a czasami możliwości pilotów pomimo dobrych warunków wykluczały takie loty. Wiejący porywisty wiatr czasami w strefie rotorów potrafi być nieprzewidywalny. Tu przydaje się doświadczenie holownika i znajomość lokalnych warunków. Z naszej strony przydaje się umiejętność utrzymania się na sznurku … czasami praktycznie w trzech wymiarach. Pewnym utrudnieniem w Jesenikach jest holowanie Zlinami. Ze względu na masę samolotu niestety hol musi się odbywać tradycyjnie. Zejście pod strugi ułatwiające utrzymanie jest wykluczone stąd dobra praca sterami niestety jest wymagana. Tu niebezpieczna może być pierwsza faza startu bo rotory przy ziemi mogą wiele, a wyczepienie po oderwaniu raczej jest wykluczone. Z tej fazy startu utkwiły mi w pamięci dwa loty choć takich naprawdę wymagających było więcej. Hol w Karkonosze dolatujemy do linii rotorów pierwszej fali nad Karpaczem. Trzepało słusznie już wcześniej, a tu nagle z naszą holówką dzieje się coś niedobrego. Znika podwozie mimo że Jaczki mają stałe. W tej samej chwili w radio komenda byśmy się wyczepili … Jaczka obróciło na plecy ,a my po wyczepieniu znaleźliśmy się w opadającej części rotora . Problemy holówki na razie nas mniej interesowały bo mieliśmy swoje. Wariometry się oparły w duszeniu i podjęta błyskawicznie decyzja by się nie odwracać tylko do przodu w stronę zbocza. Wtedy to trwało pewnie paręnaście sekund , ale widok zbliżającej się skoczni w Karpaczu jeszcze pamiętam. Zabrało przy samym zboczu … ciśnienie i tętno wróciło w miarę do normy na .. 3000m. Podziwiałem też spokój Marka w pierwszej kabinie bo lecieliśmy Puchaczem. Tak się czasami zastanawiałem co by się wydarzyło po wybraniu opcji powrotu…

Kolejny epizod przyjechała liczna ekipa do latania tak że byłem … sam. Zapakowałem wyposażenie do szybowca i przygotowałem osłonę kabinki Jantara std2 do założenia. Nie wiem czy ktoś próbował samemu sobie zamknąć takie dzielone oszklenie. Ja już wiem jakie to problemy, wiejący silny wiatr jakoś mi bardzo utrudniał trafienie bolcem w …dziurkę.. Ta szamotanina trwała teraz wiem , że za długo. Gdy w końcu mi się udało i szczęśliwy zgłosiłem gotowość do startu to dopiero najgorsze miało się zacząć. Podczas tej szarpaniny zgrzałem się chyba za bardzo , a po zamknięciu i ruszeniu wszystko zaczęło się pokrywać parą i zamarzać. Na wyczepienie było za późno bo lotnisko się skończyło a ja nawigowałem na holu na … okienko. Ta z pozoru błaha sprawa mogła się poważnie skończyć.Dobrze że w tym dniu nie było za brutalnie na holu. Chodziło to długo za mną bo ciała dałem tylko ja.

Z tej fazy lotu miał jeszcze przypadek nie mój osobiście , ale potencjalnie też niebezpieczny. Instruktor na Blaniku jakoś nie przypiął się należycie pasami. Przy przelocie przez rotor przebił głową oszklenie kabiny . Wyglądało to bardzo groźnie bo pleksa zacisnęła mu się na szyi oczywiście natychmiastowe lądowanie i całe szczęście tylko uszkodzony szybowiec.

Po dojściu do pola falowego i wyczepieniu się w spokojnym noszeniu możliwości też jest sporo. Praktycznie większość sytuacji dostarcza nam odmiana niżowa fali. Z tego też względu korzystniej jest planować latanie w przypadku fali z mniejszym zachmurzeniem. Do wykonania przewyższenia taka odmiana w zupełności wystarczy , a nas niepotrzebnie nie zestresuje. W niżowej czynników utrudniających jest sporo. Najczęściej dużym utrudnieniem jest występujące zachmurzenie. Nie każdy dobrze się czuje bez widzialności lotniska , a czasami i ziemi.

Powiązane z tym zachmurzeniem opady najczęściej śniegu potrafią znacznie ograniczyć widzialność. Z wilgocią wiąże się też parowanie i zamarzanie kabiny. Pisałem że przesadne oklejanie czy uszczelnianie kabin jest w tym przypadku niekorzystne. Niestety na częściowe choćby pozbycie się wilgoci potrzebny jest przeciąg w kabince. Z chmurami i wilgocią wiąże się sprawa oblodzenia skrzydeł. Bardzo trudno się później tego pozbyć i psuje osiągi szybowca.

Zmieniające się formacje zachmurzenia wymaga od nas pilnowania możliwości powrotu na lotnisko w przypadku pogorszenia pogody. O ile latanie w pionie przy lotnisku nie jest tak wymagające to już spore oddalenie się w wymagającej pogodzie bywa wyzwaniem. W instrukcji wykonywania lotów jest kilka zaleceń jak się zachować w przypadkach awaryjnych.

“Postępowanie w sytuacjach awaryjnych: Przy zlewaniu się chmur przed pierwszym rotorem i zwiększaniu się zachmurzenia za pierwszym rotorem do wielkości większej niż 6/8 należy wykonać natychmiast zejście pod chmury. Stosownie do wysokości dolnej granicy rotora należy wykonać lądowanie z wykorzystaniem awaryjnych lądowisk lub wylądować na lotnisku. Przy wykorzystaniu maski tlenowej i spadku ciśnienia tlenu poniżej 30atm, awarii aparatury tlenowej, objawach choroby wysokościowej lub osłabieniu należy natychmiast obniżyć się poniżej 4420m QNH. Przy utracie orientacji wzrokowej (zachmurzenie 8/8) należy wykonać lot z minimalną wysokością 3420mQNH w kierunku Kk 330o-020o ze strefy Domaszowa z prędkością 80km/h przez 20 minut. Uzyskać u dispatchera AFIS LKMI informacje nt. wysokości dolnej podstawy chmur. Jeżeli nie jest ona niższa niż 1420mQNH, rozpocząć obniżanie pod chmury. W przypadku wysokości dolnej podstawy chmur mniejszej niż 1420mQNH i tym samym braku możliwości obniżenia lotu pod chmury i bezpiecznego lądowania należy wykonać skok ratowniczy z wykorzystaniem spadochronu. Pilot w tym momencie musi liczyć się z wszelkimi skutkami, które ze sobą niesie ten krok.”

Ostatni zapis brzmi dość groźnie i nie pozbawia złudzeń. Dlatego lepiej przerwać wcześniej lot niż musieć wybierać jakieś niekorzystne alternatywy.

Ta niepozorna fotka wiąże się z kolejną “przygodą”. Podczas niżowej fali lecąc w Karkonosze trochę odmienną trasą przez Broumov , gdyż tak układały się soczewki. W pewnym momencie drogę zagrodziła mi niewielka soczewka … tak to wyglądało z mojej perspektywy. Postanowiłem sobie skrócić drogę… nie wiedząc że z przodu jest zapowiadany front chłodny. Po paru minutach lotu już wiedziałem , że to nie było najlepsze rozwiązanie. Miałem dwa urządzenia, które odwzorowało mi teren w kabinie. Będąc nad pagórkami w chmurach wybrałem niziny. Leciałem w chmurach całe 30 km … całe długich 30km. Uciekałem z pagórków w rejon gdzie było płasko. Początkowo nie było nawet źle , ale po jakimś czasie oblodzenie i turbulencja bardzo przeszkadzała. Bardzo się przydała umiejętność latania w chmurach … wypadłem z chmur w okolicach Kamieńca Ząbkowickiego oblodzony tak , że opadania własnego miałem 4m/s. Z 900 m. wybrałem duże pole na okienko bo kabina była oblodzona i wylądowałem. Od tamtej sytuacji nie przecinam soczewek i do lotu biorę linkę do szybowca( wtedy nie miałem). Po godz front przeszedł i wtedy zrobiłem fotkę , a jest to moje ostatnie pole jak dotąd.

Dlatego uważam ze latając w warunkach falowych warto posiadać umiejętność choćby kontrolowanego przebicia chmur nad lotniskiem. Nigdy nie można wykluczyć takiej sytuacji że nas gdzieś odetnie. Od strony wyposażenia w kabinie tego już sporo, urządzeń z GPS , nowsze LX mają nawet sztuczny horyzont. Pozostaje praktyka dawniej było zadanie na loty chmurowe . Od sezonu termicznego będzie taka możliwość w Opolu. Naprawdę warto może kiedyś się naprawdę przydać. Kończąc ten wątek o lataniu falowym zatrzymam się jeszcze przy jednym cudzie które miałem okazję zaobserwować

Nawet kiedyś to opisałem

“Może przybliżę w jakich okolicznościach to cudo powstało i przez dłuższy czas przyciągało moją uwagę.Chmurę tą zakwalifikował bym jako stratocumulus lenticularis ze względu na wysokość na jakiej powstała.Podstawa zaczynała się na wysokości około 1600m wierzchołki nie przekraczały 1900m.Choć trudno tu jednoznacznie określić jej podstawę bo cały czas to się zmieniało.W Jesenikach spotkałem się już ze trzy razy z takimi “wytworami” i zawsze występowały w specyficznych warunkach.Wiatr na wysokości głównej grani osiągał prędkość około 15- 20m/s fajnie widoczną przelewającym się murem fenowym,natomiast na wysokości na której latałem i zrobiłem zdjęcie … 3 – 4m/s.Co ciekawe czasami nawet ze składową do głównej grani.Jej bardziej ostra krawędź tej chmury jest po zawietrznej tu po prawej stronie.W środkowej części po nawietrznej fajnie widać wyrzuconą jakby firankę i co ciekawe przesuwała się ona jakby pod główny kierunek wiatru.Wałek ten powstał około 4km od głównej grani i był dość stabilny jeżeli chodzi o położenie.Dzięki kondensacji fajnie było widać opływ powietrza w praktycznie kołowym opływie a brak wiatru w górnej części nie przesuwał jego położenia. Co chwilę wyrzucana była masa powietrza która przypominała welon lub firankę spadając odparowywała. Zbudowana jak sądzę z przechłodzonych kropelek wody temperatura około -15stopni.Po przejechaniu skrzydłem “po niej”intensywne oblodzenie.Po południu gdy wiatr zaczął narastać i wyżej cudo to zanikło pojawił się wałek rotorów na pierwszym i drugim zafalowaniu, a wyżej … jakby inaczej Ac lent.”

Na tym opisywanie z poziomu falowego przerwiemy do jesieni ,teraz poczekamy może niedługo i termika pozwoli …

Przewidzieć falę

Nastąpił ten moment, w którym trzeba będzie zmierzyć się z meteorologią. Ale zanim tego dokonamy zmierzymy się z … czasem. Dawno dawno temu gdy nie było internetu – ktoś by powiedział katastrofa gotowa.

Zachowałem sobie zeszyt w którym zapisywałem i rysowałem prognozy pogody. Nadawane to było w radio o dziwo w czeskim (czechosłowackim) w postaci kodowanej. Podając współrzędne położenia frontów, izobar i ośrodków barycznych można było sobie namalować aktualną prognozę pogody. Były też dane do uproszczonego diagramu aerologicznego, oraz prognozowany wiatr na paru wysokościach. Dzisiaj wydaje się to banalne przy choćby najprostszym modelu numerycznym. Ale wtedy… zapisywałem to sobie systematycznie , a gdy nie mogłem to nagrywałem bo pora emisji to 8.30 rano. Mapki konfrontowałem z tym co widziałem za oknem i uwagi zapisywałem. Pewnego dnia coś mi się zaczęło zgadzać i popędziłem po namalowaniu do pociągu. Gdzie on mnie zawiózł? Kto zgadnie – do Jeleniej Góry. Był 22 marzec na lotnisku błogi spokój i …jakiś nawiedzony z Opola. Pan Dziedzio popatrzył na mnie dziwnym wzrokiem, ale telefon na Śnieżkę wykonał. Od tej chwili zaczęło się już wszystko szybko dziać szybowiec, holówka, tlen i hol nad Karkonosze. Nawet wariometr nie pikał bo takich nie było, ale oparty był często na granicy skali tej dodatniej. Cały lot z holem trwał 1godz 34 min nie było szans na podziwianie widoków. Wieża ponaglała bo robiło się późno. Po lądowaniu i odczytaniu barografów 6000m przewyższenia – diament zaliczony. Byłem w tym dniu sam i sprawiło mi to dużą satysfakcję – tak trafna prognoza. Diament i warunek do złota 3000m zrobiony za pierwszym razem paradoksalnie zamykał drogę do kolejnych takich lotów na długich kilkanaście lat.

Może to był PRL, ale diament miałem zatwierdzony po krótkim czasie o RODO nikt jeszcze nie słyszał … Słodycze też jakieś bardziej swojskie były …

Przenieśmy się z 30 lat do teraźniejszości. Celem tego odcinka jest przybliżyć jak w miarę skutecznie przewidzieć to zjawisko. Podzielimy sobie to na takie segmenty.

-Fizyka atmosfery, wybrane tematy przydatne przy prognozowaniu fali.

-Rodzaje fali

Prognozowanie długo, średnio i krótkoterminowe , przydatne modele numeryczne

Prognozowanie i wykrywanie groźnych zjawisk występujących na fali.

W lotach szybowcowych wykorzystanie fali górskiej jest uwarunkowane wysokością względna pasma górskiego, długością opadającego zbocza i prędkością wiatru. Przy wysokościach względnych od 600 – 1500m i wietrze o prędkości od 30 km/h po zawietrznych stronach pasma w korzystnych warunkach powstają pionowe ruchy powietrza możliwe do wykorzystania w lotach szybowcowych. Zaburzenia przepływu poziomego mas powietrza powodują pasma górskie. Zaburzenia mogą mieć różną intensywność zależną od: 
– kierunku przepływu mas powietrza względem pasma górskiego;
– prędkości poziomej wiatru;
– rozkładu prędkości poziomej w dolnej i wyższych warstwach troposfery;
– wysokości warstwy inwersji względem szczytów pasma górskiego;
– stanu równowagi masy powietrza przepływającej nad pasmem górskim, czyli pionowego gradientu temperatury powietrza.

Zachmurzenie sygnalizujące wystąpienie zjawiska fali górskiej zależy od stopnia wilgotności względnej falującej warstwy powietrza i są możliwe takie scenariusze:
– całkowity brak zachmurzenia
– występowanie niektórych typów chmur związanych z falą górską
– występowanie wszystkich rodzajów zachmurzenia związanego z falą górską.

Optymalne warunki dla wystąpienia fali możliwej do wykorzystania w lotach szybowcowych są następujące:
a) przepływ powietrza powinien być prostopadły (odchyłka do 30 stopni) do pasma górskiego;
b) w przepływającej warstwie powietrza powinna być zachowana równowaga stała lub niewielka chwiejność, zaś na poziomie szczytów pasma górskiego pożądana jest cienka warstwa inwersji lub izotermii (stała temperatura ze wzrostem wysokości);
c) wygenerowana fala powinna mieć amplitudę zbliżoną do kształtu przekroju poprzecznego pasma górskiego.

W takich warunkach wystąpienie fali górskiej jest możliwe przy przepływie powietrza o prędkości nawet rzędu 20…30 km/h, a na zawietrznym zboczu pasma górskiego tworzy się wówczas zjawisko fenowe (u nas wiatr Halny).
Jeżeli przepływ powietrza odznacza się znaczną prędkością i utrzymuje się w warstwie co najmniej dwukrotnej wysokości względnej pasma górskiego, wówczas również wystąpi fala górska możliwa do wykorzystania, jednak zwykle oznacza się ona znaczącym poziomem turbulencji oraz trudniejszymi do lokalizacji obszarami prądów wznoszących. Charakter przepływu powietrza nie może być zjawiskiem lokalnym wywołanym obecnością gór.
Oczywiście te założenia nie zawsze się potwierdzają w realnych sytuacjach. Istnieje bardzo silny związek zjawiska fali orograficznej z występowaniem prądu strumieniowego – jet-streamu. Najlepiej obserwować na mapie wiatru 300hPa lub mapie geopotencjału 500hPa


W dalszych rozważaniach często będziemy się posługiwać pojęciem diagram aerologiczny aby przybliżyć i zrozumieć warto się zapoznać

Jeżeli jesteśmy pod wpływem jet-streamu to ten prąd najczęściej powoduje powstanie dużego gradientu ciśnienia w niższych warstwach atmosfery, a tym samym wiatru w szerokim przedziale wysokości. Na diagramach najważniejsze jest wystąpienie inwersji (czerwona strzałka) oraz niewielkiej chwiejności – powinna być zbliżona do adiabaty suchej (cienkie strzałki u dołu) w dużym przedziale wysokości. Jeżeli chwiejność jest zbliżona do adiabaty suchej w dużym przedziale wysokości to zafalowanie ma tendencję do propagacji w górę. Mówimy wtedy o silnej fali i dużym zasięgu pionowym. Jeżeli jest inwersja niewielkiej grubości max 500m na poziomie szczytów to jest to warunek konieczny do wystąpienia halnego. Wtedy do wystąpienia fali wystarczą te dwa warunki + wiatr nawet o niewielkiej sile na poziomie szczytów.
Na diagramie ważną informacją jest odległość krzywej punktu rosy od krzywej stratyfikacji (zazwyczaj gruba niebieska linia i gruba czerwona linia, czasami dwie grube czarne linie łamane – po lewej stronie jest krzywa punktu rosy a po prawej krzywa stratyfikacji). Tam gdzie te krzywe zbliżają się do siebie wystąpi zachmurzenie, przebieg tych linii blisko siebie w dużym przedziale wysokości oznacza warstwowe, rozległe i zwarte zachmurzenie, często uniemożliwiające wykorzystanie fali. Krzywa, a w zasadzie łamana linia punktu rosy zbliżająca się i oddalająca się wielokrotnie od krzywej stratyfikacji sygnalizuje optymalną chwiejność masy powietrza i występowanie piętrowego zachmurzenia typu Ac len.

Takich diagramów sobie tylko życzyć

Zjawisko zafalowania możemy podzielić na takie główne grupy :

Inwersyjne tu nie będziemy się nimi zajmować może latem będzie okazja choć latanie na niej też jest ciekawe.

Tu środek lata w centrum lotów falowych w … Opolu z ziemi

i z powietrza

ciekawym zjawiskiem niedocenianym na nizinach jest konwergencja pewnie też poświecimy jej trochę czasu. Wracając do fali te orograficzne dzielimy na wyżowe i niżowe w zależności jakim dominującym jest układ baryczny.

Fala wyżowa :

Ten rodzaj fali występuje tylko w połączeniu z prądem strumieniowym, a inwersja osiadania nie jest zbyt wysoko i nie jest gruba.

Dominujący wpływ ośrodka wyżowego powoduje typowy rozwój procesu falowego oraz zachmurzenia.W początkowym stadium rozwoju najczęściej jest to fala bezchmurna. Czas rozwoju i trwania zależy od stabilności układów barycznych.Wyżowa fala trwa z reguły parę dni. Zanikanie procesu falowego spowodowane jest zmiana kierunku wiatru nad pasmem górskim.

Fala niżowa

Jeżeli dominującym ośrodkiem jest niż to czas trwania jest zazwyczaj krótszy. Rozwój zachmurzenia wywołane procesem falowym jest bardzo duży. Zasięgi pionowe są z reguły mniejsze. To teoria bo wysokości naszych stref falowych z reguły nie pozwalają nam opierać się o sufit noszeń tylko stref. Poziom FL 235 jest osiągalny przez dwa rodzaje zafalowania.

Zanikanie procesu falowego jest spowodowane gwałtowną zmianą kierunku wiatru podczas przejścia frontu. Dodatkowo występują obfite opady spowodowane obecnością gór.

Jak zjawisko fali przewidzieć? Obserwację w dłuższym terminie najlepiej rozpocząć od obserwacji układów barycznych.

Wymienione wcześniej warunki do powstania muszą jeszcze nałożyć się na kierunek przepływu mas powietrza. Położenie naszych gór wymusza adwekcję z południa i południowo – zachodniego kierunku. Sięgamy najczęściej do 5 dni naprzód bowiem bardziej rozciągnięte w czasie prognozy są obarczone dużym błędem. Patrząc jak nasz układ się zachowuje zbliżając się do naszych granic.W przypadku szybkich układów niżowych trafienie z optymalna prognozą jest dosyć trudne. Najczęściej ładnie to wygląda na początku , później zbliżając się do Polski z reguły się to komplikuje. Zalew serwerów z prognozami powoduje że można wybrać sobie te optymalne , które nam odpowiadają.

Należy wybrać sobie takie serwery , które oferują przebieg wiatru na różnych wysokościach. Jest już tego sporo niektóre jeszcze opracowują numerycznie przebieg pól falowych w interesujących nas obszarach.

Dla pasjonatów i tych bardziej wtajemniczonych w krótszym przebiegu czasowym analiza wzlotów aerologicznych jest kopalnią wiedzy.

To one są podstawowym narzędziem do powstania map barycznych i na tych diagramach bazują wszystkie modele numeryczne. Zbliżając się do momentu przewidywanego zjawiska obserwacje można już opierać na pewniejszych elementach. Można już przewidzieć rodzaj zafalowania możliwe zachmurzenie prędkości i kierunki wiatru.

Zdjęcia satelitarne bardzo ułatwiają analizę zjawisk falowych. Zwłaszcza tych niżowych bo nie zawsze jej wystąpienie jest równoznaczne z możliwością wykonywania lotów.

Rolę historycznego telefonu na Śnieżkę pełnią teraz automatyczne stacje meteo , niektóre są dostępne z kamerkami w internecie. Odczyt prędkości i kierunku wiatru może przesądzić o tym czy …wyruszamy. Nie mówiąc już o tym rotorze. Dla dociekliwych na Seraku jest zainstalowana stacja podająca interesujące nas parametry. Miejsce w sam raz bo z reguły hol właśnie tam się kończy. Patrząc na odczyt wiatru warto zwrócić uwagę że podawana jest średnia jego prędkość i podmuchy. Jak są co najmniej dwukrotnie większe to może świadczyć o charakterze opływu , a nas ostatecznie przekonać o decyzji wyjazdu.

Ta “patrzy” na rejon pola falowego i widoczek niejednokrotnie też cenny.

Przydatnym narzędziem do “poszukiwań ” zjawiska jest ten serwer kolejny to:

Bardzo ciekawa jest też stronka opracowywana przez Elmera

Na koniec warto się zapoznać z opracowaną przez naszych kolegów stronka FCST

To na “koniec” może źle zabrzmiało to bardzo fajny serwis przydatny w planowaniu lotów falowych i letnich termicznych. Mam obiecane od twórcy że wypowie się jak z niego korzystać. I będzie to tu zamieszczone.

Dużo tego wszystkiego naszym celem jest wykorzystanie fali , a nie studiowanie meteorologii. Pisałem że założenia do powstania fali czasami znacznie odbiegają od kryteriów przyjętych. Na pierwszym widać idealny kierunek tylko prędkość raczej do lotów po … kręgu. Efekt lataliśmy na ponad 5000m. Kolejne prędkość ok tylko wieje nie z tej strony podobnie jak poprzednio zrobione na fali dość wysoko. Co w tym jest takiego pięknego – latając już od dawna nie ma układów, które by się całkowicie powielały . Zawsze jest coś innego, a generalnie … FALA LUBI … CISZĘ.

Jest to rodzaj latania , w którym niejednokrotnie loty wykonuje się na granicy możliwości użytkowania sprzętu. Czasami i naszej wydolności i tylko od nas zależy czy do końca będzie to bezpieczne. Lepiej czasami powiedzieć stop i szybko lądować niż przekroczyć ten moment po którym czasami jest niebezpiecznie. Zakres możliwości pani aury jest dostatecznie duży by nas niejednokrotnie zdziwić.

Tu tylko pokazane jest co potrafi wiejący wiatr i nie do końca stosowanie procedur wymaganych w miejscach w których są loty falowe. Kończąc ten wątek zaznaczę że parę razy miałem sytuacje, które zapamiętałem i pewnie do nich wrócę.

Zbliża się kolejny incydent falowy wszystko jest prawidłowe tylko… żeby polecieć trzeba mieć z czego wystartować ….

Przygotowanie do lotu

Przed każdym lotem trzeba poświęcić część czasu na przygotowania. Im bardziej wymagające zadanie przed nami, tym poniższa lista powinna być bardziej skrupulatnie przestrzegana. Do takich wyzwań można niewątpliwie zaliczyć loty wysokościowe wykonywane w warunkach falowych.

Trzeba zdać sobie sprawę że zewnętrzne warunki nierzadko są bezpośrednim zagrożeniem dla naszego zdrowia , a może i życia. Odpowiednie wyposażenie, które ze sobą zabieramy i przygotowanie szybowca to konieczność. Pchamy się w piękną czasami urzekającą scenerię, ale dosyć podstępną i niebezpieczną. Spróbuję w tej odsłonie przybliżyć moje przemyślenia na temat przygotowania się do takich lotów.

Najlepiej to widać po locie jak zaczynamy wyjmować z szybowca rzeczy , które leciały z nami. Jest ich sporo warto zabierać tylko te potrzebne i niezbędne. Warto mieć przeniesioną z doświadczeń termicznych jakąś torbę , w której wszystkie się znajdują w jednym miejscu. Będziemy ją powoli zapełniać…

Po wielu latach doświadczeń w tego typu lotach pierwsze skojarzenie fajnie oddają te dwa diagramy. Latem często uciekamy pod podstawę by spokojnie pooddychać tu raczej jest … inaczej. Tym czynnikiem jest temperatura, a w zasadzie jej ujemna wartość. Pierwszy diagram z wysokości ok 5000m już robi wrażenie, kolejny z poziomu FL 240 jest ekstremalny. Jak przeżyć parę godzin normalnie funkcjonując i nie nabawić się odmrożeń ? Budowa kabin szybowców nie za bardzo pozwala na ubranie na siebie …wszystkiego do tego trzeba jeszcze mieć możliwość ruchu w tym wszystkim. Generalnie ważne jest co ubieramy, a jeszcze ważniejsze żeby to co wkładamy na siebie było suche. Po rannym montowaniu szybowca transporcie go na start czasami pośpiesznym bo…czas ubranie jest zawilgocone. Bezpośrednio przed lotem się przebieramy w świeże rzeczy. Nawet przepocony podkoszulek da nam znać o tym. Są teraz fajne termoaktywne ciuchy które warto mieć w takim locie zakładając parę warstw na cebulę. Ja na zewnątrz ubieram się w kombinezon narciarski i jeszcze tu zimno mi nie było. Czyli z torby ciuchy już zostały wyjęte. Kolejne ważne i niezbędne rzeczy, czapka czy nawet kominiarka jak wieje silny wiatr fajnie osłania szyję od wiatru. Rękawiczki: zabieram dwie pary cienkie do latania niżej , a wyżej jak już nie ma przeproś coś lepszego. Prawie już jesteśmy ubrani i celowo na koniec zostawiłem najważniejsze. Domyślacie się co takiego ? Budowa naszego ciała i specyfika ułożenia go w szybowcu i zasadniczo brak ruchu powoduje, że to nasze nóżki. Czasami chciało by się powiedzieć “zimne nóżki” . Warunki sprzyjające odmrożeniom niestety bardzo bolesnym i dającym znać jeszcze długo po fakcie zaistnienia. Pamiętam nasze doświadczenia z J. Góry gdzie eksperymentowaliśmy z Markiem różne konfiguracje. Pojawiły się w owym czasie chemiczne wkładki do butów i wydawało się że to będzie hit. Niestety nie był … powyżej 4000m sobie stygły bo do chemicznej reakcji węgla potrzeba było tlenu, którego już brakowało. Były też takie wkładki do gotowania , ale niestety ich grubość nie pozwalała do użycia w butach.

Razu pewnego po całodziennym lataniu i chłonięciu takich widoków jak ten zachodzące słońce pogoniło nas na lotnisko. Nasze ciało jak zwykle kończyło się gdzieś przed kolanami. Po przyziemieniu i zatrzymaniu się w okolicy hangaru otworzyliśmy kabinkę Puchacza . Przemrożony szybowiec zaczął się wewnątrz pokrywać szadzią, a my sobie siedzieliśmy z Markiem dyskutując kto ma pierwszy … wysiąść. Jakość wyjątkowo nasze nogi nie chciały nas podnieść … to sobie siedzieliśmy. Trochę to musiało trwać bo wywołało zaciekawienie , a może troskę szefowej, która pojawiła się przy naszym szybowcu. W tym czasie szadź pokryła przyrządy i całe wyposażenie. Szefowa Ela popatrzyła na nas i na szybowiec i jak dzisiaj pamiętam powiedziała … ” was popie…. o ” i … i sobie poszła. Gdzie tu zrozumienie dla nas, bohaterów. Od tamtych czasów sporo się zmieniło, ale tą sytuację pamiętam doskonale do dziś.

“Zimne nóżki” poszły w zapomnienie w nieskomplikowany sposób. W internecie pojawiły się w sprzedaży wkładki grzejne do lusterek samochodowych. Po odklejeniu papieru ochronnego fajnie się przyklejają do wkładek w butach wyprowadzenia konektorowe ułatwiają montaż. Wyprowadzenie na zewnątrz złącza i po bólu. Moc wkładki około 10W mam to połączone ze sobą w ten sposób , że przełącznik je łączy szeregowo lub równolegle. Efekt stopniowanie mocy grzania, a przy trzecim położeniu wyłączenie. Cała prosta technika niezawodna do dzisiaj ciepełko w butach okupione niestety obecnością na pokładzie dodatkowego akumulatora. Wkładki te nie lubią specjalnie zbędnego chodzenia bo warstwa oporowa się przerywa od zginania. Koszt pary ok 11 zł i przeklejenie w parę sekund nie stanowi przeszkody. Naprawdę polecam na długie eskapady falowe. Czyli do torby dochodzą buciki no może niekoniecznie do środka torby, ale na pewno dwie pary suchych skarpet, które ubieramy bezpośrednio przed lotem.

Kolejną ważną rzeczą i konieczną w wyposażeniu są okulary. Świecące nisko słońce i dodatkowo odbijające się promienie od chmur powodują, że zapomnienie ich w przypadku fali wyżowej będziemy długo niemile pamiętać. W niżowej też jak wyjdziemy nad zachmurzenie bez nich nici z podziwiania widoków.

Co jeszcze w naszej torebce… zakładając dłuższy lot , a chyba o takim myślimy? Warto mieć coś na ząb. Na 6000 m z powodu temperatury może się to okazać tragiczne dla zębów, ale jakiś prosty batonik lub kanapeczka jest bardzo wskazana. Co do picia i napojów, to nikogo nie namawiam do całodziennego odwadniania się, jednak popijanie wiąże się z perspektywą wydalania. Latem może nie jest to takie uciążliwe, ale w tym wypadku jest niesamowicie utrudnione. Korzystanie z instalacji szybowca jest wykluczone z powodu temperatury, a parcie na pęcherz może zakończyć niejeden ciekawy lot. Generalnie picie kawy jako mocno moczopędnej wykluczam, inne napoje jak np. ciepłą herbatkę z termosiku to już na własne ryzyko. Zresztą z tymi termosikami też uwaga, takie ze szkła raczej odpadają, bo różnica ciśnień potrafi je załatwić. Jak to jest u mnie ? Ja piję ile wlezie bo lubię, a woreczek śniadaniowy załatwia sprawę. Nie wypowiadam się jak sobie radzą kobiety, ale lekko nie mają.

Przy takiej pogodzie może to wydawać się dziwne ale nawet zimą warto mieć krem przeciw UV, słońce im wyżej tym potrafi mocniej opalić naszą twarz, wiedzą o tym dobrze np. narciarze.

Sięgamy do torby po kolejny bardzo ważny element naszego obowiązkowego wyposażenia.

Dawniej przypisał bym to do wyposażenia szybowca, ale teraz coraz częściej jest to wyposażenie pilota. Ważny i konieczny element naszego wyposażenia gdy myślimy o wysokich lotach. Samo posiadanie to jeszcze nie wszystko, konieczna jest praktyczna znajomość użytkowania podczas lotu wysokościowego. Były przypadki że zła znajomość aparatury doprowadziła do wypadku na fali czy utraty przytomności dalej konsekwencje mogą być tragiczne. Oprócz EDS-ów stosowane są inne systemy, które zapewniają odpowiedni poziom tlenu w wdychanym powietrzu. W ośrodkach lotów falowych najczęściej jest możliwość nabicia butli tlenem. W Jeseniku posiadają tlen do zastosowań lotniczych z obniżonym poziomem pary wodnej.

Sięgamy do naszej torebki dalej… sporą już niestety część zajmuje elektronika. Już dzisiaj nie widzę możliwości wykonania bezpiecznego lotu na fali zwłaszcza niżowej bez takiego wyposażenia. Jest tego sporo i do tego wszędobylskie kable to łączące . Mocowanie tego też musi być inne jak na termice. O takim zamocowaniu rejestratora możemy zapomnieć w takich temperaturach sama podstawka się odkleja. Zostają uchwyty na tablicy lub na nodze

Po co nam te wszystkie zabawki elektroniczne : przy fali bezchmurnej może zbędne pomijając loty warunkowe aby zarejestrować wysokość do odznak. Zmienia się to jednak przy pojawieniu na niebie zachmurzenia zwłaszcza dużego. Papierowa mapa może być bezużyteczna ( no chyba że atlas chmur), a idea latania przelotowego powoduje że nie zawsze jesteśmy blisko w tym czasie. Ważne jest by polegając na tych cudach techniki były one zdwojone wraz z osobnym zasilaniem do nich. Decydując się na takie eskapady warto umieć skorzystać z zakrętomierza by kontrolowanie przebić się pod chmury jak już dopuścimy do takiej sytuacji. Co jeszcze warto wyjąć z torby gdy nie ma szybowiec flarma, a na fali to wyraźnie wskazane.

Mały tracker załatwi powiedzenie ” widzieć i być widzianym” choć ten pierwszy człon jest mniej ważny. Reszcie nie latającej zapewnia odpowiedni poziom adrenaliny i chyba o to chodzi. Wyjęliśmy do szybowca już prawie wszystko celowo pominąłem sprawy meteo , ruchowe będzie o tym później. Z naszej przysłowiowej torby wykładaliśmy to wszystko do szybowca i jemu też należy się trochę czasu na przygotowanie.

Ważną rzeczą jest pewne zamocowanie i unieruchomienie wszystkiego wyposażenia zwłaszcza ciężkiego. Dotyczy to zwłaszcza butli tlenowej i naszych akumulatorów. Zwróćmy uwagę żeby pewnie działało to wszystko na ich stan techniczny. W tych temperaturach ich faktyczna pojemność może spadać prawie o połowę. Można próbować je termicznie owinąć, ale efekt raczej nie będzie za duży. Ważna rzecz odkręcić zawór butli tlenowej bo w locie może to być niewykonalne. Sterownik i maski pod ręką, sprawne koniecznie radio. Kawałek linki do holowania mi się już przydała. Co do uszczelniania kabiny poruszę to kiedyś bo nie jest to takie oczywiste. Koniecznie telefon naładowany i spadochrony to wyposażenie standardowe.Wydaje się wszystko i zostaje tylko czekać na holownika , który nas przeniesie w ten magiczny świat

Cdn.

Bezlitosny fb przypomina co było rok temu, a było ładnie, nie to co teraz…

https://www.facebook.com/KSSJEZOW/posts/1657212184380012?notif_id=1546683250544732&notif_t=story_reshare

Dołączę jeszcze opis Krzyśka z tego dnia, który zawiera kilka drobnych nieścisłości, ale moim zdaniem do wybaczenia .

Na koniec coś ruchomego zawsze to najlepiej przemawia do wyobraźni

Lot falowy – dopuszczenie

Szybowcowe loty falowe przeważnie odbywają się w trudnych warunkach atmosferycznych i niejednokrotnie na granicy warunków eksploatacyjnych sprzętu, a co gorsze na granicy naszej fizycznej odporności. Aby dać sobie szansę bezpiecznego powrotu na ziemię warto znać swoje ograniczenia i możliwości wykorzystywanego sprzętu.

Pogarszające się warunki wykonywania lotu, często wymuszają konieczność jego przerwania. Z taką decyzją nie należy zwlekać.  Czasu na podjęcie prawidłowej decyzji i jej realizację mamy zazwyczaj bardzo mało i musimy reagować szybko, adekwatnie do posiadanego doświadczenia.

Ośrodki w których prowadzone są loty falowe opracowały zbiór zasad i zaleceń wykonywania takich lotów w konkretnych sytuacjach. Nie traktujcie ich jako ograniczeń w lataniu , bo ich cel jest zgoła inny.

By nie stracić “głowy” i to dosłownie, warto znać oraz bezwzględnie stosować się do zaleceń tam zawartych. Mimo tego że sytuacja baryczna, która wywołuje zjawisko falowe jest wspólna, to warunki mogą się znacznie różnić na konkretnych lotniskach. Nie ma tych miejsc niestety zbyt dużo, a każde charakteryzuje się inną specyfiką lokalną i trzeba na to zwrócić uwagę.

Latam na fali w Mikulowicach już od dobrych paru lat, dlatego skupię się na opisie właśnie tego miejsca.

http://www.letmodel.cz/23/file/Wave_directive.pdf

Pod powyższym linkiem znajduje się instrukcja opisująca warunki wykonywania lotów falowych z lotniska w Mikulowicach ( LKMI ). Warunki meteo rozwinę w dalszych częściach moich rozważań.

Mikulowice to maleńkie lotnisko położone przy granicy z Polską koło Głuchołaz. Zjawisko fali górskiej jest wywoływane pasmem Jeseników położonych na południowy – zachód od lotniska. Całkowicie społeczna kadra instruktorska i pilotów holujących zapewnia możliwość lotów w każdych warunkach, oczywiście tych bezpiecznych, bo czasami huragan niestety tego nie umożliwia.

Tu widok na LKMI w letniej szacie, bo i latem odwiedzam to miejsce w lotach termicznych, zmieniając niziny na fajne górki. Pamiętam pierwsze swoje przybycie na lotnisko w Mikulowicach. Przyzwyczajony do tego, że papiery to podstawa zacząłem wyjmować je po kolei. Najpierw swoje licencje UKE, ubezpieczenia itp., a później dokumenty szybowca. Widząc dziwny wzrok miejscowego instruktora nie bardzo wiedziałem o co chodzi. Barierą nie był język bo… Daniel dobrze mówił po Polsku. Tu po raz pierwszy chyba doświadczyłem, że do latania można podchodzić zupełnie inaczej. Było to już prawie 10 lat temu, ale pamiętam to doskonale. Daniel spytał mnie o trzy rzeczy. Licencję masz ? Czy szybowiec sprawny ? Na koniec, czy umiem latać. Padła trzy razy odpowiedź tak i gdy dowiedział się ile mam nalotu to stwierdził, że oni razem sami mają niewiele więcej, a tym czasie latało ich na KLMI może z 9 -ciu miejscowych. Do dzisiejszego dnia podchodzą do tego w ten sposób, że za dokumenty i licencje odpowiada … PILOT. Niby proste, ale w tamtych czasach był to dla mnie lekki szok. Po części teoretycznej przyszedł czas na działania praktyczne. Miałem ze sobą na wózku Jantara 2B. To taki fajny prosty szybowiec na loty zapoznawcze na fali.

Na zdjęciu to akurat nie 2b, ale też ładny. Na kolejne pytanie Daniela o lot zapoznawczy, zgodnie z prawdą powiedziałem, że nie posiadam. Wyglądało to kiepsko bo sam nie mógł lecieć gdyż pełnił dyżur na wieży. Po kilku latach latania na fali w Jeleniej Górze powiedziałem, że zjawisko fali znam, a Jeseniki są mi znane z wycieczek i paru lotów na paralotni. Chyba mój nalot przeważyły szalę, bo po zmontowaniu szybowca pojechałem prosto na start. Efekt zapoznawczego lotu był taki, że poleciałem w Karkonosze, bo te znałem doskonale. Po powrocie, z przedłużeniem na wschód wyszło ponad 600 km. Gdy Daniel odczytał mój plik IGC, nie miał już problemu z zaliczeniem mi lotu zapoznawczego.

Tak jest do dzisiaj, że warunkiem dopuszczenia do wykonywania lotów na LKMI jest znajomość instrukcji i wykonanie lotu zapoznawczego w rejonie Jeseników. Po kilku latach latania tam jednosterem, za namową Piotrka z Lisich, zacząłem loty falowe pokazywać innym na dwusterze. Akcja się fajnie rozwinęła i do dzisiaj się kręci . Może nie za szybko bo … pogoda dozuje dość skąpo warunki. Loty ze mną , które zostały wykonane zaliczam jako zapoznawcze a Czesi je uznają. W swoim programie wymagają minimum godzinnego lotu. Moje z reguły są troszkę … dłuższe , a nie rzadko zapędzamy się dalej i zdarzały się przeloty ponad 500 km. Warunków do pokonania nie jest za wiele by móc polatać w takiej niesamowitej pogodowo scenerii. Trzeba jednak mieć na uwadze że godzinny lot wszystkiego nie pokarze , a paleta warunków może być ogromna. Aby jakoś to bezpiecznie przeżyć w dalszych częściach opisze jak się przygotować do takiego lotu i szybowiec .

Czekając na wiatr co wywoła takie chmury Najlepszego w 2019 r.

Oby pogoda w Nowym Roku nie skąpiła warunków do wykonywania takich lotów. Teraz za oknem szaro i nieciekawie , ale nie zawsze tak było:

Zanim polecimy

Pogoda za oknem taka, że możemy nasze latanie przyozdobić nieco teorią bo to też ważny aspekt latania. Jest tego sporo nawet przygotowałem taki szkic tego co by zawierał ten materiał :

  1. Warunki formalne dopuszczenia do wykonywania lotów falowych w poszczególnych ośrodkach.
  2. Przygotowanie osobiste oraz szybowca do lotów falowych.
  3. Meteo w rozbiciu na takie tematy :

1. Fizyka atmosfery – wybrane tematy przydatne przy prognozowaniu fali 2. Rodzaje fali 3. Prognozowanie długo-, średnio- i krótkoterminowe – przydatne modele numeryczne 4. Prognozowanie i wykrywanie niebezpieczeństw meteo możliwych do wystąpienia na fali

4. Specyfika latania w odniesieniu do LKMI.

5. Loty warunkowe do odznak oraz przeloty.

Nie ukrywam że będę się skupiał głównie na Mikulowicach i tym ośrodku. Teorii jest sporo może to jakoś uda się poprzetykać opisami z lotów jakby łaskawa Pani Fala dała szansę.

Nasz najlepszy szaman już robi co może by nielotna przerwa trwała jak najkrócej.

Trochę wspominkowo

Po włączeniu TV, który jest podobno szklanym oknem na świat pokazał się Kevin sam. Odreagowując postanowiłem sięgnąć do nieodległej przeszłości. Zanim cofniemy się do niej to może jeszcze ta grafika …

Na swoim koncie na fb zamieściłem ten niby oczywisty schemat, ale ponad 70 udostępnień bardzo mnie zaskoczyło . Zwłaszcza że “pojechały” w miejsca gdzie nasze góry to maleńkie pagórki. Dzięki temu doszły mi ciekawe znajomości , a mi świadomość że ta tematyka ma jeszcze odbiorców. Wracając do tematu przewodniego.

Patrząc na to co za oknem i na prognozy pogody na święta oraz na przełomie roku, przypomniałem sobie, że w nieodległej przeszłości

Dokładnie rok temu. Zadzwonił do mnie Wojtek z Gdańska , który postanowił postawić na szali stosunki rodzinne na korzyść polatania na fali. Ja ze swej strony ogarnąłem sprawy bardziej przyziemne załatwienie stref holownika i innych drobiazgów , które są konieczne.

Efekt świąteczny stół został zastąpiony kabinką szybowca. Pogoda wtedy była zupełnie odmienna wyżowa ciepła pogoda no i jeszcze ten wiatr wiejący z południa.

Smakowite kąski , które się pokazywały na zewnątrz cieszyły tu siostrzany zbiornik jak na Żarze. Choć ten jest zazwyczaj zakryty chmurami muru fenowego.

Po chwili zostało już tylko oczko , ale i ono zakryło charakterystyczną budowlę. Został mur wału fenowego spływający po zboczach Jeseników.

Trochę odmienne świętowanie postanowił spędzić też Wojtek z Krakowa.

Świętowanie tego dnia dobiegało końca ostatnie spojrzenie na pasmo Śnieżnika , które wystawało z chmur. Wojtek stwierdził że po pokonaniu takiej odległości do Jesenika zostanie jeszcze jeden dzień.

Kolejny był jeszcze cieplejszy i bardziej słoneczny. Tu to lekkie załamanie w chmurach następuje na głównym paśmie Jesenika.

Tego dnia też nie byliśmy zupełnie sami i czasami można było za kimś polatać.

Dzięki temu mamy zdjęcia naszego szybowca.

Wojtek starał się wycisnąć z warunków co się da poznając warunki jakie tu panują.

Niestety i drugi dzień latania dobiegał końca zachodzące słońce wymuszało konieczność lądowania.

Tak wygląda pilot , który rozpoznał rejon falowy dogłębnie zmęczenia nie widać po 14 godz. lotu. Dodać trzeba , że przed Wojtkiem jeszcze tylko kawałek do … Gdańska w drodze do domu.

Tu opis tej wyprawy opisany przez Wojtka:

http://szybowce.gda.pl/kierunek-jesenik/

Tak wspominkowo okres świąteczny jaki był rok temu , ale pogoda życzliwa postanowiła mi zrobić jeszcze jeden prezent. Zbliżał się koniec roku i dzień 31.12.2017. Tu w przeciwieństwie do wyżowej fali z okresu świątecznego nastąpiła odmiana.

Takie zachmurzenie może oferować ulubiona przeze mnie niżowa odmiana tego zjawiska.

Arek był szczęśliwcem , któremu przyszło spędzić ostatnie dzienne godziny 2017 w powietrzu.

Dynamiczna pełna zmieniających się struktur zachmurzenia fala. Wielowarstwowe zachmurzenie kryło widzialność ziemi , ale po wyjściu wyżej było pięknie.

Te cudne widoki były zupełnie tylko dla nas bo zostaliśmy sami.

Niestety spektakl dobiegał końca bo kończył się 2017r . Mój archiwalny wpis z tamtego okresu oddający tą sytuacje.

Dzisiaj jadąc rano do LKMI wiedziałem że to ostatni raz… w 2017r. choć nie przypuszczałem że tak się pięknie potoczy. Siedząc rano w aucie i obserwując smętnie przesuwające się chmury z których sobie popadywało nic to nie wróżyło dobrego. Ale w końcu coś zaczęło się zmieniać nasze działanie przyśpieszyło pojawienia się holownika. Mały obszar jaśniejszych chmur jeszcze nie gwarantował sukcesu … ale był właśnie tam gdzie trzeba. Hol spokojny i po dojściu do podstaw wiedziałem że się uda. Wyjście z szarzyzny nad okno falowe to było piękne doznanie bo niżowa fala zafundowała nam jak zwykle to co najpiękniejszego. Cudowne widoki które zaczęły nas dosłownie wchłaniać do siebie. Po wyczepieniu brak widoczności ziemi jakoś nie przeszkadzał bo zabierało coraz wyżej. Chmury muru fenowego sięgały bardzo wysoko szczęśliwie dla nas po przejściu grani opadały trochę by to miejsce wypełnić monstrualną soczewką których końców nie było widać. I tak sobie wędrując spędzaliśmy ostatnie dzienne godz. 2017r. Piękne przeżycie tak pożegnać mijający rok. Wszystko to nie było by możliwe bez takiego miejsca jak Mikulowice . Vlasta Lasovská niezawodny Vit i paru oddanych ludzi powodowały że każde odwiedziny pani fali były udane. Wielkie podziękowania z mojej strony 🙂

———————————————————————————-

Mijający 2017 był niesamowity został lotniczo przywitany 1.01.2017 jakby inaczej na fali przy pięknej pogodzie , a pożegnanie nastąpiło 31.12.2017 przy niżowej cudownej fali. Czyli więcej się nie dało . Akcja FALA się kręci pogoda pozwala by kolejni fascynaci mogli poznać specyfikę takiego latania. Choć do końca kolejkowej listy jeszcze daleko to mam nadzieje ,że jeszcze może się zmniejszy oby tylko chciało wiać. Wszystkiego Wszystkim najlepszego w 2018r .

Szkoda bo analizując prognozy powtórki raczej nie będzie choć Pani Fala jest nieprzewidywalna.

21.12.2018

W kalendarzu pierwszy dzień zimy i jednocześnie najkrótszy dzień w roku… Zawsze planowany dzień , w którym myślimy że polatamy jest obserwowany wcześniej. Czasami nawet parę dni zwłaszcza jak dominującym ośrodkiem , który wywołuje zjawisko falowe jest niż. Tak też i było tym razem pewną prawidłowością jest że odległe prognozy lubią się pogarszać w miarę zbliżania. Dlatego analiza i wyciąganie właściwych wniosków to etap pierwszy. Od trzech lat kontynuuję latanie na dwusterze pokazując to zjawisko pilotom , którzy czasami jeszcze z nim się nie zetknęli. Nie zawsze mieszkają tak blisko jak ja i tu też trafna decyzja jest cenna. W dalszej kolejności musi nastąpić rezerwacja stref falowych oraz umówienie pilota samolotu. Niby nie dużo , ale wszystko to trzeba dograć. Prognozy nie wyglądały idealnie …

Byliśmy pod działaniem rozległego niżu w chłodnej masie powietrza . Ciepły wycinek niżu był jeszcze daleko , a śnieg który zalegał na lotnisku nie poprawiał sytuacji.

Zachmurzenie miało być duże z opadami przelotnymi , a pod wieczór nawet bardziej intensywniejszymi.

Ale mapka występowania pól falowych oraz fakt że już dawno nie latałem … spowodowała że decyzja zapadła . Vlasta strefy zamówiła, a my wcześniej wstając pojechaliśmy do Mikulowic . Po przyjeździe nastąpił rytuał wyhangarowania i przygotowania sprzętu. Dodatkowo grzania silnika samolotu bo za ciepło nie było. Śnieg był wierzchem zmrożony i Vit – pilot samolotu rozjeździł go ciągnikiem by start i lądowanie było bezpieczniejsze. Mimo tego że byliśmy w Czechach latało tego dnia 3 szybowce z … Polski to już taki zwyczaj.Wystawiliśmy się na start i polecieliśmy jako pierwsi.

Pod nami już zimowe klimaty Andrzej , który dzisiaj leciał ze mną nawet nieźle sobie radził na holu. Vit pewnie nas dowiózł w rejon fali i podziękowawszy po wyczepieniu zaczęliśmy lot samodzielny. Noszenie było spokojne w granicach + 2 m/s. Pierwsze w tym roku szronienie kabinki tym większe że dołem zalegała wilgotna masa , która całe szczęście wyżej była mniej dokuczliwa. Nie wspomniałem że ubrani byliśmy już na …zimowo Andrzej w trzy pary skarpet ja w grzałeczki elektryczne w butach. To piękny wynalazek , którego brak wcześniej psuł nie jeden ciekawy lot. Andrzej po wyjaśnieniu sposobu nabierał spokojnie wysokości , a ja obmyślałem taktykę dalszego lotu.

Zgodnie z zapowiedziami górą wiatr się odkręcał na zachód . Tu diagram z wysokości około 4200m i tak było faktycznie. Nie jest to idealna sytuacja dla rejonu Jeseników bo ułożenie zboczy jest bardziej na SW. Noszenie zaczęło zanikać na wysokości 4600m więc polecieliśmy na zachód. Po zaliczeniu strefy odejścia skierowaliśmy w stronę Złotego Stoku, ale lot nie był za szybki bo wiejący boczny wiatr zmniejszał znacznie naszą prędkość. Dla Janusa to jeszcze nie przeszkoda ,ale wiatr ponad 65 km/h już się odczuwało.

Andrzej dzielnie sobie radził choć to był jego pierwszy lot na Janusie.

Tak powoli się przesuwając dotarliśmy w rejon Bielawy, która jest zawsze takim magicznym miejscem na trasie do Karkonoszy. Dzisiaj może nie pracowała za wzorcowo bo i wiatr wiał bardziej równolegle do zboczy.

Po zrobieniu nawrotki nasza prędkość teraz wzrosła bardzo wiatr nas szybko popychał, a takie jakieś pasemka Ac lent lekko podtrzymywały.

Co jakiś czas następowało zwiększenie się zachmurzenia, które takimi ławicami szybko się przesuwały z wiatrem.

Po powrocie nad Jesenik nabraliśmy trochę wysokości by przedłużyć bok na wschód.

Za daleko nie dało się odlecieć bo strefa tam zupełnie przy tym kierunku nie nosiła , a dodatkowo chmury szczelnie pokrywały wszystko.

Pokonując kolejne kilometry polecieliśmy bardziej na południe w stronę Kłodzka, ale poza widokami było raczej słabo. Na nartostradach widać było pierwszych niedobitków narciarzy tak licznych jak nas na fali…

Wykorzystując słabe pasma soczewek polecieliśmy jeszcze raz na zachód w rejon Ząbkowic Śl. zaliczając kolejne kilometry.

Niestety najkrótszy dzień w roku dobiegał końca więc balistycznie skierowaliśmy się w stronę lotniska żeby zdążyć przed zachodem.

Nasz dorobek 6 godz bujania się może nie jest imponujący, ale patrząc na osiągnięcia tego dnia w Europie wypadliśmy …nieźle. Po lądowaniu i schowaniu sprzętu obserwowaliśmy narastanie wiatru. A poczynał sobie coraz śmielej.

W nocy porywy dochodziły na ziemi do 46kt i efekt taki że …zabrało rękaw. Była szansa że powtórzy się sytuacja z końca 2017 r. ale chyba nie tym razem prognozy na razie nie dają specjalnie złudzeń . Bo Pani Fala to kapryśna …jest .

Słowem wstępu

Od dłuższego już czasu byłem mobilizowany by stworzyć blog , w którym mógłbym szerzej opisywać i komentować swoją działalność. Głównie będą to opisy z lotów i wrażeń z nimi związanych.

Okres późnej jesieni i zimy w naszym klimacie jest trudny do realizowania pasji szybowcowej, ale istnieje zjawisko fali orograficznej , które pięknie wypełnia tą lukę. Loty falowe pozwalają na wykonywanie lotów na dużych wysokościach i długich przelotów. Nasze pasma górskie przy południowej granicy nie mogą konkurować z Alpami, ale 1 listopada 2018 został wykonany po raz pierwszy przelot o długości ponad 1000 km.

Latanie na fali jest specyficzne. Warunki , które pozwalają na wystąpienie zjawiska fali nie występują często. Obserwacja i analiza prognoz pogody to pierwszy i podstawowy krok w kierunku wykonania tego typu lotów, a także ma to wpływ na ich bezpieczeństwo. Nieliczna grupa pilotów, która jednak ciągle się powiększa jest chyba jedyną, która nie może się doczekać zjawisk związanych z wiatrem halnym. Pozostała część ludzkości narzeka na bóle głowy związane z niskim ciśnieniem, silny wiatr, a narciarze na odwilż, która z reguły w tym czasie następuje. Rano zamieściłem na swoim profilu na FB rysunki opisujące to zjawisko.

Wpis cieszy się dużym powodzeniem i w krótkim czasie nastąpiło ponad 70 udostępnień, co świadczy o sporym zainteresowaniu. Sam będę nie raz wracał do tego rysunku, tłumacząc zjawiska związane z lotami falowymi, bo mam nadzieję, że czytać to będą nie tylko piloci, którzy opanowali już tą wiedzę.

W wyniku działania zjawiska fali, powstają specyficzne chmury Altocumulus Lenticularis, które pomimo silnego wiatru, wydaje się, że “stoją” w miejscu. Chmury te u pewnej liczby “nawiedzonych” pilotów powodują pewne objawy, których niestety nie da się leczyć.

Takie chmury, zapewne nie raz będą występować w roli głównej, w moich opisach.